Zaczęłam leczenie ortodontyczne w październiku 2019, ortodontka, u której się leczyłam została mi polecona, nie miała ona żadnego cennika na swojej stronie. Za oba łuki metalowe zapłaciłam 4400 zł. Każda kolejna wizyta była droższa, początkowo 150zł potem 160zł i 180zł, kiedy wykonywane były te same usługi. Podczas przedostatniej wizyty przyszłam bez jednego zamka i z ułamanym drutem a Pani ortodontka zmieniła mi ligatury i wstawiła te same druty z czego jeden był ułamany i z drugiej strony wypadał, nie dokleiła zamka, zapłaciłam 180zł. Dodam, że byłam pewna, iż te usługi zostały wykonane, ponieważ Pani Doktor dyktowała asystentce swoje kroki, z których zrozumiałam, że mam wymieniane oba druty na grubsze i doklejony zamek. Na następnej wizycie chciałam wyjaśnić tę całą sytuację finansową, okazało się też, że osoba (zapytałam czekając w kolejcę), która zakładała aparat ortodontyczny u tej kobiety w tym samym czasie zapłaciła 4000 za oba łuki czyli 400zł mniej niż ja. Pani Ortodontka przyznała, że pobrała opłatę za usługę której nie wykonała i nie pobrała opłaty za tę wizytę, ale jednocześnie stwierdziła, że rezygnuje z mojego leczenia i oddaje mi całą dokumentację.

Dla jasności, rozmowa przebiegała kulturalnie a jedynym moim problemem do wyjaśnienia była kwestia finansowa, nie kompetencje Pani Doktor.

Moim pytaniem jest, czy mam jakieś prawa w takiej sytuacji? Zostawiłam ponad 5000zł u tej kobiety i mam zostać bez lekarza? Wiadomo nie od dzisiaj, że ortodonci rzadko przyjmują pacjentów po innych ortodontach. Niestety o umowie między ortodontą a pacjentem dowiedziałam się, że istnieje dopiero po fakcie, nie posiadam takiej, nie została mi zaproponowana. Nie mam pojęcia czy Pani Doktor może bezkarnie zrezygnować z mojego leczenia bez powodu. Chęć wyjaśnienia przeze mnie kwestii finansowej nie powinno być podstawą do takiej decyzji.