Wypadek na drodze

Witam Państwa. Otorz miałem kolizje z LISTONOSZEM na drodze gminnej/leśnej było to wzniesienie i zakręt. Aby uniknąć czołowego zderzenia skrecilem na LEWO gdyz tylko tam miałem mozliwosc ucieczki tamten pan jechał/chamował na wprost nie wykonał zadnego manewru oprocz chamowania. Przodem swojego pojazdu uciekłem. Slady na moim samochodzie sa tylko na drzwiach pasażera. Po całej sytuacji byłem mocno zestresowany i Tamten pan mi mowił ze to moja wina bo on wychamował. Początkowo sie dogadalismy i ustalił cene z mechanikiem. Nie miałem tyle przy sobie dalem mu 200zł i mowiłem aby jutro jak bedzie przejezdzał podjechał po reszte. Zgodził sie. Po chwili rozmowy powiedział jak tam wyjdzie mniej to oddam a jak wiecej to przyjedzie po wiecej. Ale juz sie nie odzywałem. Oddaliśmy sie w swoim kierunku. Pod wieczór jak juz ochłonołem z tego wszystkiego zadzwonilem do kuzynki ktora jest policjantka kazała dzwonic jak najszybciej na policje zeby nie było ze co chwile koszta naprawy beda wieksze. I wina tam jest obupulna. Dzwonilem do tego pana z 2/3razy( rozwozi czesto przesylki wiec numer mialem zapisany on rowniez) nie odbierał wiec napisałem sms ze chcialbym zgłosic to na policje. Po chwili zadzwonił do mnie i mowił" co moze to ja mam tobie teraz płacic" kilka razy to powtarzał a ja mowiłem o tym co powiedziała kuzynka/policjantka i ze niechce od tego pana zadnych pieniedzy bo oboje nie zachowalismy szczegolnej ostrożności do warunków panujących na tejże drodze. A jal nie chce sie narazic na ciagle rosnace koszta naprawy ze co chwile cos pan bezie doliczał. A on swoje o tym ze to moze on jest winny i ma mi płacić. Nie doszliśmy do porozumienia.po 10 min zadzwonił ze juz zadzwonił na policje i ze bede sobie pluł w twarz odpowiedzialem ze ok i zapytalem czy jeszcze dziś przyjada na miejsce czy jutro? Odpowiedział ze nie wie. Po około 2 dniach poprosiłem o zwrot tych 200 zlotych ktore pan od nas otrzymał/jechałem z żoną. Dostalem sms o tresci wykonałeś dziwny manewr za ktory wziołeś odpowiedzialnosc i ze mu zaproponowalem te 200zł ale on ich nie przyjął i ze mial przyjechac po 500zl nastepnego dnia. Kazdy moj kolejny sms z prośbą o zwrot pieniedzy nie miał zadnego odzewu. Po 2/3 dniach zadzwonił pan z policji ze mam sie stawić na komisariacie i podal termin pokój itd. Moje zeznania były jak to nazwano ogolne. Nie przyznałem sie do winy adres docelowy gdzie jechałem nie został uwzgledniony tylko powiedzial ok napiszemy ze na tej drodze z płonkówka na leśnianki. Gdy policjant mówił "przy manewrze wymijania skreciłem w lewo" na co mu mowie ze tam nie bylo manewru wymijania bo w tym miejscu na to droga nie pozwala i tłumaczyłem mu ze gdy byłem juz na wzniesieniu tej gorki i zakretu zobaczylem jak pan sie zbliża dosyć szybko zaczolem hamować ale wodzialem ze zaraz sie zderzymy czołowo wiec odbiłem na lewo bo tam widziałem droge ucieczki. Na co policjant to juz tam w sadzie bedziemy sie kłucic. I napisam ogolnikowo o manewrze wymijania.i ze wysiedlismy z samochodow i to koniec moich zeznań. Żonie probował wmówić że na miejscu wymienilismy sie numerami i to z 4 razy jak mi opowiadała. O pieniadzach ze otrzymał od nas nie napisal. Rozprawa sie odbyła a ja nawet nie dostałem informacji o terminie. I uznano moja wine podzas manewru wymijania i narazenia zdrowia 2 osoby.
Moje pytania:
Dlaczego nie było pełnych moich zeznan.
Dlaczego nie uwzgledniono ze tamten pan chamowal na wprost a ja uciekalem juz na lewo i nie orzystapił w zaden sposob do manewru wymijania.
Jak odzyskać teraz pieniadze.
Czy listonosz mogł podac moj numer telefonu w takim przypadku. (Nie wymienilismy sie numerami ani też żadnym adrese.
Czy mam szanse na zmiane tego wyroku?