witam, w marcu miałam zabieg na cieśnie nadgarstka lewej reki, podczas zabiegu operowana ręka "podskoczyła" do góry, lekarz powiedział że to nic takiego. po 2 miesiacach zaczęłam sie niepokoić gdyż nie mam czucia w dwóch palcach i czesto jest dziwne uczucie kłucia w tych palcach. w czerwcu operowana byla prawa reka i z nią jest wszystko w porządku,zero bólu. do tej pory lekarz mowi że się pieszczę i to nic takiego,zbagatelizował sprawę, byłam u innych lekarzy to zdania były podzielone np. jedni bronili kolegi po fachu, a drudzy mówili że to uszkodzenie nerwu i kazdy kazał iść do lekarza prowadzącego bo nikt nie podejmie sie powtorzenia/poprawy zabiegu bo on wie najlepiej co zrobił źle. straciłam zasiłek chorobowy a nie moge iść do pracy bo nikt mnie nie przyjmie z uszczerbkiem. Lekarz powiedzial ostatnio że trzeba bedzie powtórzyć zabieg(nie czuje sie winny, nie dopuszcza do siebie myśli ze cos popsuł) ale ja wiem że mi tam coś uszkodził i sie boje. czy jest szansa na odszkodowanie? co mam zrobic w takiej sytuacji? ps. lekarz jest prywatny i sporo pieniędzy straciłam
z góry dziekuje