Pytanie z dnia 04 września 2018

Witam. Sprawa dotyczy źle przeprowwadzonego leczenia załamania linii życiowej, czyli tzw. schizofrenii. W maju, gdy chodziłam do 3 gimnajzum, już zaczęły się problemy właśnie z psychiką. Rodzice zawieźli mnie do psychiatry, jednak ona wypisała lek na depresję - sertralinę. A schizofrenię leczy się zupełnie innymi neuroleptykami, np klozapiną, chlorpromazyną, itd., w wyjątkowych sytuacjach już antydepresantami, ale tylko jak pacjent nie reaguje na te pierwsze. Niestety ja od razu dostałam sertralinę, tak jakby lekarz nie znał innych leków. Wiedziałam, że to są złe leki i ich nie brałam, mówiłam mamie, żeby zawiozła mnie do innego lekarza, ale nie chciała, miała to gdzieś. Czasami brałam te laki, ale to były złe leki i tylko szkodziły. W styczniu w pierwszej klasie liceum, czyli po 7 miesiącach jak już prawie umarłam, bo objawy się aż tak nasiliły, to nawet w ten dzień rodzice nie zadzwonili na pogotowie, to była niedziela, tylko czekali do rana. Ja nie mogłam wytrzymać bólu w głowie i połknęłam tę tabletkę co miałam Zotral 50 mg i wtedy już przestałam czuć całe swoje ciało. Rano mnie zawieziono do psychiatry tej samej to wypisała asertin 50mg, sympramol i hidroxizinum. Po miesiącu już tylko asertin został i tak do grudnia tego samego roku, ze zmianą w trakcie, bo przez dwa miesiące był asertin 100 mg, a później znowu 50 mg. W grudniu odstawienie. Leki mnie uspały, szkołe skończyłam z wielkim trudem i bólem, bo wszystko też mnie bolało po tych lekach, całe ciało. W połowie drugiej klasy chciałam się przenieść do innej szkoły,bo stwierdziłam, że w tej szkole nie nauczę się biologii i chemii do matury. Nauczyciele niektórzy byli okropni i w ogóle nie chcieli nas uczyć. Liczyły się tylko kartkówki, sprawdziany i oceny. Z końcem grudnia przerwałam leczenie asertnem, ale właśnie fakt, że chciałam zmienić szkołę wzburzył mojego ojca i w marcu zawiózł mnie ponownie do psychiatry, która wypisała Andepin 20 mg (fluoksetyna). Rodzice zamiast pomóc mi wybrać drugą szkołę, to woleli szpikować mnie lekami. Te także mnie usypiały. Nic nie mogłam zrobić, ani się uczyć. Na wiosnę jak już byłam w trzeciej klasie znowu te leki przestały działać i wypisano mi cital (citalopram). Okazały się dużo lepsze od poprzedników. W grudniu tego samego roku przerwałam leczenie. Obecnie żyję, jednak twarz mam okropną, zupełnie zmienioną i zapewne uszodzone części mózgowia. Po twarzy to widać. Ale ja nadal to czuję. Oprócz tego nie mam wystarczających wyników z matury z chemiii i biologii, aby dostać się na weterynarię. Studiuje inny kierunek jednak zaocznie, a bardzo chciałabym się rozwijać. Niestety przez tak niskie wyniki nie mogę pozwolić sobie na studia medycyny weterynaryjnej. Czy w takim wypadku mogę ubiegać się o odszkodowanie? I z czyjej winy jestem w takim stanie? Z rodziców, bo nie zawieźli mnie ponownie do innego lekarza, pomimo, że o to prosiłam czy z lekarza, który nie wykrył od razu choroby? Oczywiście były też wizyty u psychologa, ale ona tak samo trzymała stronę rodziców, nie moją i pchała mnie w nieszczęście, albo świadomie, albo także z braku wiedzy.
To co napidsałam jest prawdą. Czuję się pokrzywdzona, bo do tego czasu bardzo dobrze się uczyłam, pojmowałam chemię, fizykę, matematykę uczyłam się też z innych przedmiotów, aby mieć dobre oceny, na stypedium i gdyby Pani doktor przepisała odpowiedni lek w tamtym momencie to nadal kontynuowałabym swoją naukę i dotychczasowy styl życia, jednak brak leczenia doprowadziło mnie do totalnego załamania i przekreśliło to moje szanse na naukę w liceum, stypedium i dobry wynik z matury. Czy możliwe jest uzyskanie odszkodowania, jeżeli inny lekarz potwierdzi, że źle byłam leczona? Zanim umrę, a tak się stanie, bo taki jest właśnie efekt zbyt późno leczonej schizofrenii, to sama chciałabym skorzystać z pieniędzy z odszkodowania, bo wiem, że po śmierci takie odszkodowanie może uzyskać rodzina. Uważam, że byłoby to niesprawiedliwe, gdyby moi odzice otrzmali odszkodowanie za to jak mnie potraktowali. Bardzo proszę o odpowiedź w tej sprawie. Zależy mi na tym, abym wiedziała jakie kroki podjąć. W tym momencie jest mi bardzo źle i niefortunnie, że przez taki obrót sytuacji nie mogłam iść na studia, które mnie interesują i rozwijać się w tym kierunku. Rodzice uniemożliwiają mi także podjęcie pracy zarobkowej, bo wymaga to wyprowadzki, a na to nigdy ich nie stać. Jak żyć z takimi rodzicami, którzy nie pomagają swoim dzieciom i nie dają szansy na rozwój? Proszę o pomoc i jakieś sensowne wytłumaczenie.

Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników


Chcę dodać odpowiedź

Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.