Witam serdecznie.
W dniu 08.01.2017 moja żona urodziła córeczkę. Poród przebiegł sprawnie i 10.01.2017 zostały wypisane ze szpitala.
11.01.2017 zona zgłosiła sie do szpitala z powodu miernego krwawienia z macicy. Została zbadana, lekarka "udrożniła" zatkane kanały żonie sie polepszyło.12-14.01.2017 żona zaczeła gorączkować przez co położna środowiskowa poleciła przeprowadzenie badan krw CRP i zgłoszenie sie z nimi do szpitala
Wykonalismy dane badania prywatnie ale ze była sobota to wyniki miały byc dopiero koło godz 19. Koło godz 15 zona czuła sie fatalnie gorączka prawie 40 stopn wiec pojechalismy bezposrednio do szpitala. godz 15.21 żona została praebadana- lekarz stwierdził zapalenie piersi , przypisał antybioty i odesłał do domu. na pytanie zony dlacczego nie wykonuja na miejscu badania CRP lekarz stwierdził ze nie ma takiej potrzeby. Zona wróciła do domu. około godz 19 pani z laboratorium otzrymawszy wyniki badan zony była przerazona gdyz badanie Crp które normanie wynosi 0-5 to żonie wskazywało prawie 400 jednostek. Wrócilismy do szpitala z wynikami badan zona sotała od razu przyjeta na oddział ginekologiczny.W szpitali przebywał w dniach 14-19.01.2017. Dodam ze musiałem wziąć wolne z pracy gdyz ktos musiał zajać sie nasza malutka córeczką. Wiadomym jest ze przez pirwsze dni zycia dzie cka kontakt matki z dziec kiem jest bardzo ważny - dla obu stron moja zona psychicznie naprawde zle zsiosła rozłąke z naszym dzieciątkiem. właściwie to tyle. oczywiscie mam wszystkie dokumenty potwierdzajace cały ten ciąg zdarzeń.