Pytanie z dnia 31 stycznia 2017

Moi rodzice nie zajmowali się mną i nie opiekowali tak jak potrzeba. Ciągle się kłócili , najwięcej o pieniądze, tato mój był agresywny , mam też.
Od najmłodszych lat dorastałam w bardzo nerwowej , stresującej sytuacji, krzyków awantur, nieporozumień i przemocy.
Gdy miałam 8 lat to pamiętam ten okres bardzo dobrze. Już wtedy zaczęły mnie dosięgać akty przemocy.
Pamiętam jak kiedyś chciałam otworzyć szufladę, wówczas mieszkałam na ulicy Prószkowskiej w Opolu - chciałam wyciągnąć z niej rzeczy do zrobienia laurki, ojciec tak mnie popchnął , że poleciałam do tyły i wykręciłam sobie palec, na którym mam blizną do dnia dzisiejszego.
Koleją sytuacją która pamiętam z tego okresu , że ojciec uderzył moją głowę o stół i zrobił mi bliznę na nosie.
Matka tłukła mnie książkami po głowie i mówiła do mnie "Dlaczego ty tumanie się nie uczysz", a ja się uczyłam ile w tej sytuacji mogłam.
I tak dorastałam w takich warunkach , aż do dnia w którym się rozwiedli i z czasem w nasze życie wkroczył Adam
Kiedy się z nim spotykała , w miedzy czasie utrzymywała kontakty z innymi mężczyznami.
Moi rodzice poznali się w 1991 roku, ja wtedy miałam 16 lat.
Mama moja pracowała wówczas w Opolu. Pracowała tam jako barmanka w barze piwnym. Adam mieszkał w pobliżu tego baru i był częstym jego bywalcem. W tym barze poznali się i bardzo często się tam spotykali. Jak mi wówczas powiedział "mama twoja wpadła mi w oko", i wtedy zaproponował jej współpracę w jego firmie, która nazywała się Orion - praca ta miała polegać na sprzedaży i rozwożeniu reklamówek foliowych do różnych miejscowości, w których mieściły się sklepy spożywcze i przemysłowe.
W związku z podjęciem stałej współpracy w firmie, ich codzienne kontakty służbowe i osobiste przerodziły się w bardzo zażyłe kontakty osobiste. Adam w tym czasie był żonaty i miał dwójkę chłopców. Codziennym rytuałem po zakończonej pracy były spotkania wieczorne i nocne tzw. rozliczanie firmy. Z początku Adam zaproponował ,aby to odbywało się u nas w domu w Opolu. Po rozliczeniach wracał do swojego domu, ale tylko wtedy gdy nie spożywał przy tym alkoholu. On prawie przez całe 2 tygodnie wolne od pracy pił, a następnie przez 2 tygodnie pracował. Trzy tygodnie pił, trzy tygodnie był trzeźwy.
W czasie kiedy pił przesiadywał u mojej mamy całą dobę. Spał, jadł, pił, palił, słuchał głośnej muzyki. W tym czasie był agresywny, wulgarny, nieznośny. Czepiał się mnie o wszystko, o to że się uczę, że się nie uczę - ja zwracałam mu uwagę aby tego nie robił.
Mówił mi, co mogę robić, co jemu się nie podoba, kontrolował moje życie za pozwoleniem mojej mamy. W niektórych sytuacjach pozwalał sobie na dotykanie mnie bez mojej zgody i pozwolenia.
Słuchając głośno muzykę nie pozwalał mnie i mojemu bratu funkcjonować rytmem swojego dnia.
Muzyka była tak głośna, że w dzień i w nocy nie byłam zdolna do nauki i spokojnego spania.
Wstawałam rano do szkoły nie wyspana, zmęczona, już wtedy miałam problemy ze zdrowiem psychicznym i fizycznym.
Adam - człowiek pijący, palący, agresywny, nie przyjemy, narzucający swoją tzw. ojcowską wolę, chciał zastąpić ojca mnie i mojemu bratu. Potrafił po nocach , kiedy był wypity przychodzić do mojego pokoju. Mama w tym czasie spała , albo udawała że tego nie widzi lub nie słyszy.
" Twoja mama jest beze mnie nikim, wziąłem ją do pracy aby mogła dać wam utrzymanie, lepsze życie i stać ją było na waszą edukację" - te słowa słyszałam wiecznie jak chciał mnie upokorzyć i pokazać, że moja rodzina bez niego jest niczym.
Adam kłócił się z mamą w domu , kiedy byłam ja, brat i mieszkała wówczas z nami babcia, mama mojej mamy. Między nimi było bardzo wiele nieporozumień , większość dotyczyło kwestii finansowej. Atmosfera w domu była bardzo często napięta, nie przyjemna, nie do wytrzymania.
Wiele czasu, godzin swojego życia w tym okresie spędzałam poza domem. Kiedy była zima
przesiadywałam w domu u koleżanek, a latem czy wiosną jeździłam na rowerze. Często również w
tym czasie przebywałam u mojego ojca w domu. Po rozwodzie tato mój
zamieszkał ze swoimi wówczas rodzicami.
Zdarzały się często sytuację, że uciekałam z domu do ojca na noc, bo nie mogłam wytrzymać
ciągłego napięcia psychicznego. Bardzo źle się czułam, bolała mnie często głowa i żołądek, dużo
wymiotowałam i nie mogłam nic jeść. Pamiętam również bardzo dobrze taką sytuację, kiedy
dręczona psychicznie przez Adama , tak się go bałam , miałam wówczas 18 lat, że po nie przespanej
nocy wstałam rano o 7 , nie zjadłam śniadania i uciekłam z domu.
W ten dzień pojechałam do miasta, spotkałam tam koleżankę z małym dzieckiem i poszłyśmy do
Filharmonii do naszej koleżanki. W czasie drogi przechodząc z chodnika na chodnik powiedziała
do koleżanki " Ania źle się czuje i chyba zaraz zemdleje". Kiedy to powiedziałam straciłam
przytomność, bo gdy ją odzyskałam zobaczyłam nad sobą dużo ludzi i karetkę pogotowia. Zabrano
mnie na oddział ratunkowy.
Podczas pobytu na oddziale ratunkowym koleżanka Asa powiadomiła o tej sytuacji moją mamę.
Mama z Adamem przyjechała po mnie dopiero w późnych godzinach wieczornych i zabrali mnie do
domu. Byłam wycieńczona, zmęczona i bardzo zmęczona. W tym czasie miałam w domu remont,
musiałam zajmować się wszystkim łącznie z sprzątaniem, doglądanie robotników, robieniem
jedzenia i picia. Od małego wykorzystywana przez rodziców do wszelkich prac domowych,
gotowałam , sprzątałam , w wieku 12 lat miałam cały dom na głowie.
Zaczęłam bardzo szybko się rozwijać i dojrzewać, jako dorastająca panienka potrafiłam zrobić w
domu wszystko. Opiekowałam się i wychowywałam młodszego brata.
Mieszkaliśmy z babcią , więc ona mnie wszystkiego nauczyła. Nauczyła mnie, jak dbać o dom, jak
wykonywać czynności domowe, spędzałyśmy czas na rozmowach o życiu, pielęgnowałyśmy ogród.
Nauczyła mnie i przekazała wiele cennych wiadomości o wychowaniu dzieci , jak być dobrą żoną -
mamą , jak być dobrym człowiekiem.
Chodziłam na wywiadówki do brata do szkoły , bo moja mam jak mówiła pracowała, a prawa była
w połowie, ponieważ czasami wracała do domu o godzinie 12 lub we wczesnych godzinach
popołudniowych, a i tak nic nie robiła. Ja musiałam zajmować się domem, jej kochankiem i
młodszym bratem. Czasu wolnego miałam dla siebie mało, bo większość jego pochłaniała
obowiązki domowe , nauka - która i tak w zaistniałej sytuacji szła mi słabo.
Kiedyś jak byłam na wywiadówce u brata, jego wychowawczyni, pani od historii ,
spytała mnie gdzie jest mama. A ja odpowiedziałam , że mama jest w pracy, a dobrze wiedziałam w
ten zień że prace już skończyła bya u Adama.
Wstydziłam się zawsze takich sytuacji, bo cała odpowiedzialność za mamę spoczywała na mnie, a
powinno być odwrotnie. Zawsze mama mówiła do mnie, że " ma taką mądrą córeczkę, która
posprząta, ugotuje , wypierze lepiej niż ja " - więc ona nie musiała nic robić.
Ale tak naprawę wykorzystywała mnie bo mówiła, że jeśli ja ciebie utrzymuje masz robić tak jak ja
chcę. Nawet na siłę musiałam iść do nowej szkoły na kierunek pielęgniarki, na który iść nie
chciałam, chciałam wtedy skończyć kierunek fryzjerski do szkoły zawodowej.
Ale usłyszałam od mamy - że jak nie ta szkoła, to załatwi mi pracę przy myciu pociągów.
Więc nie pozostawiła mi wyboru - poszłam na kierunek pielęgniarski, gdzie zaliczyłam pierwszy
rok, ale było mi bardzo ciężko. Nie wytrzymałam tego napięcia psychicznego i przeniosłam się w
tej samej szkole na kierunek zaoczny, który skończyłam ze słabymi ocenami z maturą.
Po tej szkole rozpoczęłam naukę w studium w Opolu, gdzie zdążyłam tylko ukończyć 1 semestr.
Adam zdążył się już zadomowić u nas i być traktowany jako członek rodziny, miał większe prawa
niż ja w tym moim domu.
Wspólnie z mamą wymyślili wyjazd do Włoch. Miałam wtedy 18 lat. Pojechaliśmy do Bolonii
dwoma samochodami. Jednym jechała żona Adama ze mną i z koleżanką Marzeną. W drugim
jechał Adam, moja mama z bratem i jego dziećmi. We Włoszech zaczął boleć mnie ząb, wzięłam
tabletki przeciw bólowe które mnie osłabiły. Kiedy popłynęliśmy statkiem do Wenecji zemdlałam.
Było bardzo gorąco, przez ten ból prawie nic nie jadłam.
Adam cały ten okres pił i na zmianę trzeźwiał. Adam zabrał mnie ze swoją żoną do dentysty, gdzie
usunięto mi ząb. Adam zapłacił, ale jak wytrzeźwiał to miał pretensje o zapłatę.
Kiedy byłam osłabiona po znieczuleniu, położyłam się w samochodzie na przyczepie z tyłu, on
wpadł do środka wyciągnął mnie za nogi tak, że mało nie uderzyłam o hak zaczepu przyczepy.
Krzyczał na mnie i do mnie. Kiedy poszłam z koleżanką na dyskotekę, to po godzinie wysłał
mojego brata byśmy wracały z powrotem. Byłam podawana przemocy psychicznej.
- krytykowano mnie
- grożono mi - jak się nie będziesz uczyć to zostaniesz w starych szmatach
- byłam stale kontrolowana - gdzie, do kogo, po co , na co i dlaczego
- byłam dręczona
- stosował wg mnie agresję słowną - używał wulgaryzmów i przekleństw.
Miałam i mam dolegliwości somatyczne - bule żołądka, bule głowy, bezsenność, utrata apetytu,
apatia, silny niepokój.
Malo istotne powody doprowadzały Adama i matkę do złości, a tym samym doprowadzili u mnie
do stanów lekowych. bezsilności, przygnębienia, rozpaczy, poczucia krzywdy, winy, wstydu.
Pojawił się u mnie stres permanentny i uczucie zagrożenia. Nie ma usprawiedliwienia dla
toksycznych rodziców i kochanka, którzy mnie maltretowali.
Zespół maltretowanego dziecka wykształca się pod wpływem aktów przemocy od najmłodszych lat.
Moje trudności z punktu psychologicznego od najmłodszych lat przez rodziców i Adama to:
- problemy w nauce
- trudności z koncentracją uwagi
- zaburzenia pamięci
- obniżona samoocena
- lęki i nerwica
- poczucie winy i wstydu
- unikanie kontaktów społecznych
- izolowanie się
- depresja
- ucieczki z domu
Brata rodzice traktowali inaczej niż mnie. Babcia mi mówiła, że mama moja zawsze się chwaliła że
Jacek był dzieckiem był dzieckiem wyczekiwanym i chcianym a ja byłam dzieckiem dzieckiem
przypadku. Dobrze odczuwałam to że rodzice nie kochali mnie i dawali mnie to odczuwać na
każdym kroku. A mój brat był ich oczkiem w głowie.
Brat był zwalniany z obowiązków domowych bo jak to rodzice mówili, masz starszą siostrę od
siebie która za ciebie wszystko zrobi.
Było mi bardzo przykro z tego powodu. Na każdym kroku przez te wszystkie lata rodzice dawali mi
odczuć ze jestem dzieckiem nie potrzebnym, nie kochanym i niechcianym.
Jestem już dorosła ale serce pełne kolców nadal pozostało i pozostanie do końca życia.
Mama i tato zawsze pomagali bratu finansowo. Mnie dawali mało albo wcale. Ja musiałam prosić
się o każdą rzecz, o jakiekolwiek pieniądze. Jak już je otrzymałam, to pytała się zawsze kiedy
oddam.
Mój brat w 1999 roku został wywieziony przez mamę do Kanady w celu pozostania tam na stałe.
Przez kolejne 3 lata przebywała tam razem z nim i pracowała wyłącznie dla niego , aby po trzech
latach ze swoich oszczędności z Polski i z pracy w Kanadzie kupić mu dom.
Wartość tego domu była znaczna. W tym czasie matka obarczyła mnie opłatami za pozostawiony
dom w Opolu. Nie przesyłała wystarczających kwot pieniędzy z Kanady. Dzwoniła za to z Kanady
z pretensjami że nie opłacam jej rachunków w określonym czasie. Brat pozostał sam w Kanadzie,
ale nie był w stanie utrzymać siebie i domu. Stracił prawie cały dom , za który nie był w stanie
kupić nić innego. Mama kolejny raz jemu pomogła i pomaga mu do dnia dzisiejszego.
Ja z jej pomocy otrzymałam tyko ochłapy, za które i tak musiałam się wysłuchać. Po dzień
dzisiejszy zostaje mi to wypomniane wielokroć.
Zostałam trzykrotnie wyrzucona z mojego rodzinnego domu przez moją mamę.
Po raz pierwszy gdy kupiliśmy mieszkanie i robiliśmy jego remont, przed jego zakończeniem
wyrzucono mnie z moją rodzina za jakieś błahe pomówienie. Wtedy mój pierwszy syn miał 5
miesięcy.
Podczas długiego pobytu w Kanadzie mojej mamy nie spodobała jej się atmosfera naszego
zamieszkania w jej domu z jej matką. Ciągle dochodziło do scysji i kłótni. My postanowiliśmy się
ponownie wyprowadzić o swojego mieszkania.
w 2011 roku po sprzedaży mojego mieszkania w Opolu chciałam wraz z moją rodziną przeczekać
czas wyjazdu do Szwecji, ale po kilku miesiącach wspólny pobyt okazał się niemożliwy.
Tak nasze trzykrotne zamieszkanie z moją mamą kończyło się szybkimi ucieczkami z jej domu.
Od momentu rozwodu z moim ojcem przez wiele lat moja mama spotykała się wielokrotnie z
innymi panami ( nawet żonatymi ) , jeden wchodził, a drugi wychodził. Ta sytuacja także
negatywnie wpłynęła na mój rozwój.
Moja mama i Adam pracowali razem w latach od 1991 do 1998 oraz w latach późniejszych na
innych zasadach ( Adam po roku 2000 miał zawał serca i nie nadawał się już do spraw łóżkowych).
Każde dziecko inaczej reaguje na traumę krzywdzenia:
- jedne będą wyżywać się na rówieśnikach
- inne z kolei wykazują głód miłości, będą poszukiwać za wszelką cenę aprobaty w oczach innych
ludzi.
Sama teraz jestem mamą trójki chłopców, wiem ile pracy kosztuje rodziców opieka i wychowanie
dziecka. Ale nigdy nie poróżniałam swoich synów , kocham ich wszystkich tak samo jednym
sercem i jedną miłością,
CHCIALABYM ZAPYTAC CZY MOGLABYM W TAKIEJ ZAISTNIALEJ SYTUACJI STARAC SIE O ODSZKODOWANIE OD MATKI I JEJ KOCHANKA, BO NIE PRACUJE I Z TEGO TYTULU MAM TAKZE PROBLEMY ZE ZDROWIEM,

Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników


Chcę dodać odpowiedź

Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.