Dzień dobry. Zwracam się z prośbą o pomoc. W chwili obecnej jest to jeszcze sytuacja nie wymagająca interwencji prawnej, ale muszę przygotować się na wszystko :)

Otóż. Mieszkam w bloku mam piętro niżej sąsiada. Sąsiad już jeden raz wpadł do mnie z zarzutami, że w mieszkaniu mam siłownię, źle położone płytki, na sto procent źle położone panele, zarzucał mi że pewnie nie chodzę w kapciach itd. Ogólnie bardzo nieprzyjemna osoba, która wyśmiała mnie i moje mieszkanie w bardzo bezczelny sposób i zarzucała ze zakłócam spokój (mam na to świadków).
Natomiast dwa dni temu dostałam list do skrzynki z prośbą o niezakłócanie ciszy nocnej, o niechodzenie po mieszkaniu bo to nie jest spacerniak dla nordick walking, oraz prośbę o zaniechanie współżycia bo uwaga cytuje:"spać nie można". I teraz jak jest w rzeczywistości? Odnośnie współżycia jestem p o operacji ginekologicznej i en zarzut akurat mnie nie dotyczy i nie będzie dotyczył przez jakiś czas. Odnośnie chodzenia. Noszę klapki "gumowe", mam siedzącą pracę więc ponad pół dnia spędzam przy biurku (teraz podczas pandemii, lub ponad pół dnia nie ma mnie w domu). Okej mam psa, małe owesta który jak chodzi to raczej nic sąsiadowi nie dudni. Nie mam pojęcia co z tym zrobić bo zaczynam bać się żyć w swoim domu. Jestem wrażliwa osoba więc takie zarzuty wywołują u mnie duży stres. Czy są jakieś przepisy co wolno robić w domu? Nie mam pojęcia jak już się bronić. A, dodam jeszcze, że każdy weekend jestem na wyjeździe oczywiście razem z psem więc mieszkanie jest puste. Imprez żadnych nie ma. Spać oczywiście nie chodzę o 20, ale zachowuje się normalnie. Pozdrawiam serdecznie