Pytanie z dnia 20 lipca 2017

Witam, w dniu 21.05 tego roku w godzinach wieczornych jechałam z mężem i kolegą samochodem, po prawej stronie na krawężniku stał pojazd, który nagle wyjechał na ulicę (bez kierunkowskazu), wymuszając na mnie pierwszeństwo. Ja wyhamowałam i czekałam. Samochód stanął po lewej stronie jezdni, ja ruszyłam swoim pasem, pan znów bez zasygnalizowania ruszył i wyjechał przed mój samochód, gwałtowanie zahamowałam, użyłam sygnału dźwiękowego, lekko skręciłam kołami w lewo, chcąc uniknąć stłuczki. Pan stanął na środku ulicy, zastawiając mnie, więc ja objechałam Pana i stanęłam obok, trochę się wystraszyłam. Mój mąż wysiadł, zaraz potem kolega i zaczęła się kłótnia z Panem, który nagle stwierdził, że zahaczyłam mu o lusterko -nic takiego nie miało miejsca, co potwierdzi mój mąż i kolega, którzy byli w tym czasie ze mną. Pan chciał wzywać policję, dla mnie wyglądało to jak próba wyłudzenia pieniędzy, ponieważ spotkałam się już z taką sytuacją. Pech jest taki, że znalazł idealną ofiarę - czyli mnie, samochód, który jest własnością mojej mamy, nie jest nowy, ma już 15 lat, jest z każdej strony porysowany, łącznie z lusterkami (z każdej strony), w takim stanie go odebrałam od niej. Mąż powiedział Panu, że nie mają sobie już nic więcej do powiedzenia i kazał mi jechać. Moja mama na początku czerwca dostała wezwanie, więc pojechałam razem z nią, bo podejrzewałam o co chodzi i się nie myliłam. Pan zawiadomił policję o zdarzeniu (nie oficjalnie, ponieważ nie było osoby, która mogłaby przyjąć zawiadomienie) - zgłosił, że jechał ulicą i ja omijając go zahaczyłam o lusterko. Jego świadkiem jest żona, która stała w tym czasie w ogrodzie, między drzwiami i ponoć widziała co zadziało się pomiędzy samochodami. Co już jest dla mnie naciągane. Po 1 ogródki na tej ulicy są położone wzdłuż jezdni, nie ma możliwości, aby Pani cokolwiek widziała poza zewnętrznym bokiem pojazdu, co i tak jest dosyć ograniczone biorąc pod uwagę drzewa rosnące na ogrodzie, samochody zaparkowane wzdłuż ulicy, za nami w tym czasie również stał pojazd. Opisałam wtedy całą sytuację, że nie miało miejsca nic takiego ,poza tym, że Pan wymusił 2-krotnie pierwszeństwo na ulicy, nie użył kierunkowskazu, ominęłam Pana ponieważ stanął na środku ulicy, nie zahaczyłam go lusterkiem. Policjant poinformował, że póki co Pan nie złożył oficjalnego zawiadomienia więc czekamy. Dwa dni temu dostałam telefon, że Pan jednak przyszedł je złożyć i żebym podjechała na komisariat złożyć wyjaśnienia już oficjalnie. Pojechałam z mężem, oczywiście nie przyznałam się do winy. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że w zawiadomieniu Pan zmienił swoje roszczenia i stwierdził, że ma uszkodzony lewy tylny zderzak. Zszokowałam się tym bardzo, ale nie dziwi mnie to, zderzak jest dużo droższy, niż obudowa lusterka, mieszkamy na tym samym osiedlu, być może Pan kiedyś przeszedł się i zobaczył mój samochód - zderzak mam porysowany zarówno z lewej jak i prawej strony. Co już wyżej pisałam. Dla mnie jest to ewidentnie próba wyłudzenia pieniędzy, po 1 pan po ok.1-2 miesiącach zgłasza na policji uszkodzony zderzak, gdzie nie ma na to żadnych dowodów, poza tym, że zrobił sobie zdjęcia pojazdu. DO uszkodzenia mogło dojść przed, czy nawet po całym zdarzeniu, a teraz szuka naiwnego, aby naprawić samochód. Sprawa zakończy się pewnie w sądzie i moje pytanie jest takie - co mogę w tym przypadku zrobić? Dla mnie nie jest możliwe po 1 - zahaczenie o zderzak pojazdu, a na końcu o lusterko, nie uszkadzając przy tym elementów pośrednich jak drzwi itp. Co mogę wobec tego zrobić? Czy sąd w każdej sytuacji powołuje biegłego? Tego się trochę obawiam, bo tak jak napisałam wyżej, samochód nie jest nowy, jest porysowany ze wszystkich stron.Wrocław Jestem w szoku, że osoba, która wymusza pierwszeństwo dwa razy, nie używa kierunkowskazu, ma czelność wyłudzać pieniądze. Po 2 dziwi mnie fakt, że Pan zamiast parkować na swoim podwórku zawsze ma zaparkowane na krawężniku, jakby czekał tylko na okazję. Proszę o wypowiedzenie się w tej kwestii, czy możliwe jest w tej sytuacji dowód z opinii biegłych? Jak udowodnić, że uszkodzenia były już przed całym zdarzeniem, poza oczywiście zeznaniami świadków i mojej mamy, która jest właścicielką pojazdu? Jak mogę się przed tym bronić? Czy ktoś spotkał się z taką sytuacją? Jak się zakończyła?
Z góry dziękuję za pomoc.

Tutaj pojawią się odpowiedzi od prawników


Chcę dodać odpowiedź

Jeśli jesteś prawnikiem zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi
Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś.