kolizja drogowa

Witam. 2 dni temu miałam kolizję. W trakcie manewru skrętu w lewo (zwykła droga bez skrzyżowania, wjeżdżałam na posesję, na drodze nie ma linii ciągłej) uderzył we mnie samochód wyprzedzający 'na trzeciego'. Manewr wykonałam poprawnie (hamulec ale koła się nie zatrzymały, kierunkowskaz, lusterko i ruszyłam) w chwili sprawdzania lusterka na pasie lewym nikogo nie było a kierowca za mną również zwolnił. Będąc już całym samochodem na lewym pasie uderzyły we mnie inny samochód. Będąc pod wpływem wrażeń i stresu zadzwoniłam na policję. Od razu jak przyjechali orzekli moja winę. Mam świadka który całą sytuację widział. Nie czuje się winna spowodowania wypadku gdyż zachowałam pełną ostrożność natomiast pani wyprzedzająca nie upewniła się co dzieje się przed nią. Mimo, iż wina była ewidentnie jej zarzut spowodowania wypadku postawiono mnie zgodnie z artykułem 22 pkt. 4 (za to w ocenie policjantów pani mogła się znajdować na lewym pasie mimo że też złamała pewnie kilka punktow) Pojazd za mną ominął mnie z prawej strony i odjechał. Policjanci stwierdzili że miejsce zderzenia czyli przód samochodu (w moim mniemaniu drzwi kierowcy i blotnik aż tak bardzo z przodu to nie są ale najwyraźniej się mylę) wskazuje że jednak to moja wina. Mandatu nie przyjęłam. Również nie wiem czy to ma jakiekolwiek znaczenie ale pani nie pofatygowała się ani wystawić trojkata, ani podjąć innych czynności (typu zgłoszenie kolizji do policji). Świadek w tym czasie stał w oknie i potwierdza, że manewr wykonałam poprawnie a samochód za mną także zwolnił. Czy jest jakakolwiek szansa na wygranie sprawy w sądzie kiedy z góry zostałam uznana za winną kolizji a słowo przeciwko słowu już zostało spisane w zeznaniach.